Ustaliłem już, że wcześniejsze wpisy produkowały pewne „ja”
i o tym jeszcze napiszę, co to dokładnie za „ja”. Nie chcą produkować takiego „ja”,
i takich opowieści, które go wzmacniają i może też wirusowo rozpowszechniają,
stwierdziłem, że nie wiem jakie praktyki i jakie historie mogłyby produkować
inne „ja”.
Tymczasowo zawiesiłem rejestrowanie-wytwarzanie. Możliwe, że
brak oka patrzącego i konieczność tworzenia notek sprawił, że dni mi się zlewały
i rozłaziły. Niby coś tam robiłem, ale dokładnie nie wiadomo co. Powróciła też bezsenności
i senność w dzień. To ostanie możliwe, że z powodu ponownego czytania,
rozmawiania i myślenia o reformie Gowina. Złość i bezsilność. Rozumiem tych,
którzy nie chcą już o tym słuchać. Gorzej jak docierają do mnie historie
poszczególnych osób. Już teraz. Boję się października. Serio. Nawet na zombie
bobry nie bałem się tak jak teraz.
Częściowo dni mi się rozchodzą z powodu prób promowania
zrzutki na książkę ze studentami. Próba wyjścia poza grono znajomych jest
bardzo trudne. Albo ja nie umiem w internety. A to bardzo rozprasza. Wkraczanie
w środowiska, których się nie zna, próba namawiania do zainteresowania się,
udział w jakiś dziwnych projektach promocyjnych, że potem muszę komentować
blogi z kosmetykami czy inne wpisy reklamowe – i gdyby to jeszcze dawało jakiś
rezultat. No jest, ktoś wpadnie, skomentuje, chociaż pewnie czuje się tutaj jak
ja na blogach modowych.
Bolą mnie jedynie oczy, żołądek i nadgarstek. Od czasu do
czasu głowa. Pewnie narobiłem masę literówek.
I to poczucie zawieszenia. Oczekiwania.
Też nie umiem w Internety. I w reformę też nie umiem....
OdpowiedzUsuń