Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Subiektywna relacja ze spotkania na VIII TSBJ

Po otrzymaniu zaproszenia na dyskusję o mojej książce w ramach VIII TranscyscyplinarnegoSympozjum Badań Jakościowych poczułem delikatny niepokój. No może nie taki delikatny. Zbladłem i ręce zaczęły się trząść. Chociaż staram się dystansować od opinii innych, to jednak otrzymanie informacji zwrotnej od czytelników i czytelniczek uznaje za wartościowe. I nie bez znaczenia było, że cenię sobie środowisko związane z TSBJ. To było forum, gdzie prezentowałem moje pierwsze próby autoetnograficzne, brałem udział w warsztatach o autoetnografii prowadzonych przez profesor Annę Kacperczyk. Spojrzenie Innego i to istotnego może jest jak wyrok. Nie bez znaczenia jest to, że TSBJ samo w sobie jest niesamowitym wydarzeniem. Jedną z iskier zmian w polskiej nauce. Powiewem świeżości i źródłem inspiracji. Poświecenie czasu na dyskusje nad moją książka to był bez wątpienia zaszczyt. Bardzo dziękuję organizatorom. Spotkanie rozpoczęło się drugiego dnia o godzinie 9:30. Prowadzone było prz

Promocja książki. Kraków. Zaproszenie

Zacny plakacik zrobili.   Wydarzenie na FB   oczywiście zapraszam  dla przypomnienia, książka w wolnym dostępie TUTAJ

Parę dni w blasku (czarnego) słońca

Miałem napisać post wczoraj, i też przedwczoraj. Nie udało się. Niewiele się też działo. Chyba. Dni spływały leniwie wraz z potem. Czas wsiąkał w lepką podłogę. Beton pęczniał od wilgoci. I gorąca. Miałem i mam wrażenie, że powietrze jest wrzącą mazią. Lepi się parząc skórę. Z trudem się oddycha. Wiatrak nie daje rady. Mieli jedynie gorące powietrze. Fala za falą. Przypomina się mi, gdy raz byłem w sunie i jakiś koleś zaczął kręcić nad głową ręcznikiem. Polecam. Dla twardzieli i twardzielek. Podobno ma być jeszcze cieplej. Kilka dni. Nie wiem, co przez ten czas robiłem. Tylko fragmenty. Dni wydają mi się nasączone bólem. Nieustanie pulsuje w moim ciele. Może to stres. Wyjazdy. Habilitacja. Reforma. Wszystko na raz. Combo. Fatality. Od wielu dni pod powiekami zalega mi gorący piasek. Niszczy mi wzrok. Tego jestem pewien. Mimo okularów widzę coraz gorzej. Nie wiem czy to dlatego się tak męczę podczas czytania. Czy może to przez pogodę. A może i jedno i drugie. Z d

Wtorek: nieogarnianie

Nie dość, że mam problemy ze snem, to jeszcze Wilku jest zakochany i mnie budzi przed piątą rano. Dwie kawy i trochę czytam. Majewska na przemian z Loureiro. Kontrpubliczności i zombie. Dostaję mejla, że Wilkczuś został przeniesiony do luku. Zaczyna mnie boleć głowa. Odechciewa mi się jechać. Dwie godziny wśród bagaży, całkiem sam, pierwszy raz samolotem. Idę spać o dziewiątej. O dwunastej wstaję. Kawa. Wysyłam część dokumentów związanych z innym wyjazdem. Muszę wypełnić jeszcze na jeden. I kupić bilety. Zostawiam to na wieczór. Nie za dobrze się czuję. Czytam już tylko Loureiro. Krótki spacer z Wilczusiem. Obiad. I znowu sen. Nie mam siły pracować. Wszystko mnie boli. Wieczorem próbuję czytać. Rozmowa ze znajomymi, że lepiej niech Wilku w luku nie leci. Denerwuje się. wypalam kilka papierosów pod rząd. Zapomniałem, że miałem dzisiaj odwiedzić rodziców. Jest już po dwudziestej pierwszej. Jutro zadzwonię do linii i ogarnę papiery. Może poczuję się lepiej jak

Poniedziałek: ogarniania część dalsza

Rano przy kawie znowu lektura artykułu o reformie . Komentuje na jednej stronie. Ogólnie to już nie mogę słuchać bzdur o spadku jakości doktoratów. Proszę o badania, a nie „przekonania”. Takie przekonania to wyraz jedynie ideologii konserwatywnej i/lub rynkowej. W pierwszej wiadomo, rozum został nierówno rozdzielony. Najwięcej dostali go oczywiście politycy. Ktoś wątpi? W drugim, taka ekonomia dla przedszkolaków, jak towaru jest dużo to cena spada. Szkoda gadać. Cała ta ustawa to wydaje mi się, wujek mówił, że w stanach, mam przeczucie i niestrawność. Badziew opakowany w pięknie, za publiczne pieniądze promocja pewnego typka i jego przydupasów. Szkoda tylko, że zabawa w reformatora wiąże się z tragediami niektórych osób. Ale o tym chyba nie przeczytacie w gazetach. Po kawie, papierosach i kolejnej kawie jadę załatwiać sprawy z bibliotekami i dokumentami. Parkuję przy uczelni. Komputer działa wolno. Stwierdzam, że najpierw podejdę do jednej fili. W tym czasie system powinien

Niedziela: ogarnianie

Niedziela nie była złym dniem. Pomimo tego, że wstałem wcześniej, zaledwie po kilku godzinach snu, to pracowało się dobrze. Chłodny wiatr dostawał się przez uchylone okna. I nie czułem się źle, po raz pierwszy od paru dni. Nie wiem dokładnie ilu. Napisałem rozrywkowy wpis na blog Wilczusia i mniej rozrywkowy na tego bloga . Nie rozpraszało mnie nawet to, ze Wilku siedział na dworze. Co jakiś czas schodziłem zapalić papierosa w jego towarzystwie. Po południu próbowałem ogarnąć sprawy z wyjazdami konferencyjnymi. Tylko częściowo dałem rade. Skomplikowane to. Opanować wszystkie połączenia, tak żeby być na czas, czy jedynie odrobinę spóźnionym. Trzy miasta w ciągu tygodnia, chwila przerwy i Włochy, konferencja krytycznych pedagogów. Po objedzie dopadł mnie sen. Obudziłem się z bólem głowy. Nasilił się, gdy się okazało, że Wilczuś nie będzie mógł podróżować z nami w kabinie, tylko w luku bagażowym. Jeszcze bardziej zacząłem się stresować tym wyjazdem. Nie samym wystąpieniem

Obserwatorzy

Top Lista Najlepsze blogi

Najlepsze Blogi
zBLOGowani.pl
Konkurs blogów pisanych sercem