Przejdź do głównej zawartości

Spłaszczenie listy czasopism nie jest rozwiązaniem

 

Media donoszą: u pewnej osoby urywają się telefony. Trwają rozmowy, które przenoszą się na zmiany punktacji czasopism. Pozornie obiektywne kryteria hierarchizacji czasopism odchodzą w zapomnienie. Scopus czy Web of Science nie znają numeru telefonu do tego, kto decyzje podejmuje. I jak przystało na suwerena - swoją wolę czyni prawem.


Akt władzy, czyniony w świetle, bez poczucia wstydu, sprawił, że mówienie o punktach wydaje się dzisiaj pozbawione sensu. Obrońcy hierarchii opartej na obiektywnych wskaźnikach piszą listy protestacyjne. Suweren nie rozumie o co chodzi - nie musi. Kto mu zabroni.


Niektórzy się cieszą, bo lista ulega spłaszczeniu - i jak wykona się wystarczająco dużo telefonów, to może będzie tak, że nie będzie miało znaczenia, gdzie się publikuje. Cieszyłbym się i z nimi, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze, mam uzasadnione wątpliwości czy rzeczywiście chodzi o spłaszczenie listy, czy też raczej o promowanie określonych środowisk bliskich władzy. Po drugie, spłaszczenie listy nikogo nie uratuje.


System oceny uczelni jest tak skonstruowany, że musi eliminować. Jak w takiej grze wyścigowej, gdzie co jakiś czas ostatni jest wykluczany. Wyścig trwa dalej, ale z mniejszą ilością uczestników. I tak od oceny do oceny powinno być uczestników wyścigu coraz mniej. Nie ma opcji, aby wszyscy wygrali. Samo spłaszczenie listy nie sprawi, że wszyscy będziemy jechać na tej samej pozycji, a przez to maszyna eliminująca się zatnie. W grę wejdą inne rzeczy, które nie jest łatwo przeliczyć na punkty - a tym samym ułatwią ręczną eliminację zawodników.


Trudno mi się cieszyć z destrukcji listy czasopism - zwłaszcza, że praca nie została skończona. Ta maszynka działa, tak samo jak cały mechanizm. I chociaż coraz trudniej uzasadniać go próbą umiędzynarodowienia nauki, to system eliminacji ma się dobrze. Za niedługo może podczas spotkań "motywacyjnych" pojawi się inna retoryka. Nie trzeba chyba dodawać, że również nie będzie ona promować wolności badań i sposobów ich prezentowania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Promo: Tomik wierszyków

  Nie cierpię tego momentu – chociaż wcześniej jawi mi się on jako radosny – gdy coś się jednak ukazuje. Wszelkie moje teksty są lepsze, gdy są schowane. Moment, gdy się ukazuję, to jakby dopiero wtedy padało na nie światło, ukazujące pełnie nędzy. Już ich nie lubię. Chciałbym znowu je schować. W mroku nabierają niesamowitych kształtów, zyskują na wartości.  

Drugi dzień na ulicach

  Dla mnie to drugi dzień na ulicy. Przed wyjściem piszemy na kartonach oraz na biało-czerwonej fladze malujemy piorun - to nowa Polska, która rodzi się z siły kobiet. A ja pierwszy raz maszeruję pod tymi kolorami. Widzę, że są też te, pod którymi zwykle chodziłem. Powiewają flagi czarne, czarno-czerwone, tęczowe, niebieskie i biało-czerwone. Ludzi jest więcej niż wczoraj. Wylewają się z placu na pobliskie chodniki. Nie tysiąc, nie dwa, nie pięć. Nie widzę początku ani końca – ostatnio ludzie bardzo polubili spacery. Zwłaszcza dziewczyny. Wyszło też sporo znajomych. Tych, co nie widziałem od dawna, starzy znajomi z czasu aktywizmu, byłe studentki, współpracownicy. Robi się rodzinnie, gdy stoimy w kilka osób snując polityczne rozważania. Później, w marszu trochę się gubimy, pochłonięci proszeniem, aby władza szybko się oddaliła i dała wszystkim spokój. Jest spokojnie, radośnie, ale też bojowo - rząd dostaje jasny przekaz, chociaż chyba ma trudności z rozumieniem. Wła

Obserwatorzy

Top Lista Najlepsze blogi

Najlepsze Blogi
zBLOGowani.pl
Konkurs blogów pisanych sercem