Przejdź do głównej zawartości

Wpis marudny


Dzisiaj przegrałem i rano wlazłem w wirtual. Siedziałem w nim do południa. Wyłączyłem specjalnie dźwięk, to wtedy mniej się wsiąka w inną rzeczywistość. Szybciej się nudzę.


To reakcja na stres związany z oczekiwaniem. Dokumenty w CK, dwa teksy w recenzjach, dwa teksty w oczekiwaniu na korektę (tutaj obawiam się, czy w systemie jest wszystko dobrze, bo długo czekam na przysłanie). Wszystko to jest bardzo ważne dla mnie. Może dlatego nie mogę pracować nad nowymi projektami. Może dlatego produkuje blogi i wpisy. Robienie notek, jak wyczytałem u Koneckiego (2018) ma terapeutyczny charakter. To dotyczy takich notek jak ta.


Wczoraj wypaliłem dwa razy więcej papierosów niż zwykle.


Dodatkowo nie mogę znaleźć ładowarki do tableta. Z monitora czyta się źle. Pozycja niezgodna z przepisami BHP. A potem tabletki przeciwbólowe. To nie jest dobre. To już nie jest w modzie.


Siorbię kolejną kawę. Marudzę żonie, że nic nie mogę robić. Napisałem tekst dla L i znowu nic.
-Może to dlatego, że gorąco – mówi żona.
No jest gorąco. Duszno, burzowo. Od kilku dni. I alerty – nie wychodź z domu. Wcześniej: nie wychodź z domu bo smog. Teraz wichury, burze i gradobicia. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Ale wiadomo, zmiany klimatu to lewacka propaganda.
-Gorąco - przytakuję. Motyw, że to dlatego, że napisałem książkę już się przeterminował.
Może dlatego, że nowy projekt wymaga grantu. Nieudana próba mnie przygnębiła. „Nie wiadomo, czy jest co badać”. Malutki grancik, aby sprawdzić właśnie, co warto w danym zakresie przebadać.
A może dlatego, że za dużo konferencji przede mną. I zamiast się przygotowywać, zapominam o nich. Niech się dzieje, co chce. Jakoś to będzie. Albo i nie.


A dzisiaj zrobiłem nowego bloga: https://zyciezyciewilka.blogspot.com/
To będzie głęboko filozoficzny blog. Wilczuć zawsze poprawia humor i przynosi radość. Więc hej!



Konecki, K. T. (2018). Advances in Contemplative Social Research, Łódź – Kraków.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tej, dej.

Po nieudanych próbach poszukiwania funduszy na wydanie książki, którą stworzyli studenci w ramach edukacyjnego projektu, postanowiliśmy poszukać wsparcia bezpośrednio u ludu. tutaj link do zrzutki Dzięki za wszelkie wsparcie! Hej! Kto czytał książkę Nekrofilna produkcja akademicka , ten wie, że był pewien projekt ze studentkami i studentami. Próbujemy wydać to, co zostało wtedy stworzone. Od kilku lat. Teraz szukamy finansowania w sposób społeczny. Wiadomo, z perspektywy nowego myślenia o nauce, taka publikacja nie ma znaczenia. Dla mnie jest to ciekawy dokument. Nie ingerowałem w pojawiające się głosy. Jeszcze, co ciekawsze, niektóre autorki są dzisiaj "poważnymi" autoetnografkami publikującymi w tak zwanych topowych czasopismach. A wszystko, również moja przygoda z AE, zaczęła się od tego projektu. Edit: pojawił się wpis dotyczący naszej zrzutki: http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2019/06/jak-sobie-uzbierasz-to-wydasz.html tutaj zamieszczam komentarz: ...

Raz jeszcze o liście czasopism. Powtórzenie marudzenia

Marnowanie energii i wrzody, to efekty „dyskusji” wokół listy czasopism naukowych. Oczywiście można cisnąć Ministerstwo, aby podało kryteria przyznawania punktów; można wykazywać niekompetencje; można ujawniać, że założenia reformy nie zostają spełnione. To jednak za mało. I jest to męczące. Przede wszystkim koncentracja krytyki na samej liście jest jak już wspominałem pozbawiona sensu. Po pierwsze, wchodzimy w dyskurs władzy i wzmacniamy jego zasady. Po drugie, nie kwestionując listy zgadzamy się na jej rolę wychowawczą, hierarchizującą i wykluczającą. Pewne wizja nauki zostaje podtrzymana. Po trzecie, niezależnie jaka lista byłaby to będzie ona zła. Nim powstała nowa lista czasopism naukowych to władze zaczynały mówić, że liczą się publikacje od 15 punktów. Efekt: publikacje w polskich czasopismach naukowych nie miały znaczenia w krajowej walce o przetrwanie. Oznacza to, że nawet gdyby powrócić do dawnej listy niewiele by to zmieniło. Zwłaszcza, że poprzednia też pełna ...

Promocje

Siedzę ze znajomym. Jest pełnia lata. Palimy papierosy i się pocimy. Rozmawiamy o różnych sprawach. Normalnie, chaotycznie – dygresja za dygresją, urwane wątki, podążanie za skojarzeniami, rozkojarzenia. Mówię o blogu, że piszę i coś marudzę. -Tu chodzi jedynie o fejm – odpowiada. – Nic więcej. Nie wiem czy mówi o moim blogu czy ogólnie o blogach. I czy w tym ogólnie, to moja praktyka też się mieści. Czy to rzeczywiście robię z czysto narcystycznych pobudek? Radość wielka mnie ogarnia, gdy post przeczytają z cztery osoby, ktoś kliknie „lubię to” pod postem na fejsie? Na początku, pierwszy wpis na blogu, cele zdefiniowane Od reality show do autoetnografii Trochę się zmieniło od tego czasu. Główna idea została. Komentować i czynić publicznym życie akademickie. -Kogo to interesuje?- mówi inna osoba. – Garstkę ludzi. To nie jest publiczne. Daj sobie już spokój z uniwersytetem. Szkoda zdrowia, energii. I tak to sensu nie ma. Mało co ma - myślę. ...

Obserwatorzy

Top Lista Najlepsze blogi

Najlepsze Blogi
zBLOGowani.pl
Konkurs blogów pisanych sercem