(szkic tekstu: wszelkie uwagi mile widziane)
I.
Wychowanie
zaczyna się od zakwestionowania wartości podmiotu. Twój obecny sposób życia
jest niewłaściwy – jest lokalny, kiepski – i ty sam jesteś niewidocznym, nieistotnym
lokalnym bytem, który nie posiada wartości w ramach naszych maszyn liczących i
oceniających.
Jesteś
takim bytem, bo jesteś po prostu leniwym, ociężałym balastem, pasącym się na
publicznej kasie, siedzącym na etacie i obrastającym tłuszczem? Czy może po
prostu zbłądziłeś, źle zostałeś wychowany, ale można ciebie jeszcze reedukować?
Nauczyciel
wyrozumiały nie traci nadziei – daje szansę na poprawę. Chociaż ma świadomość,
że niektórzy to tylko odpady. Odsiewanie, segregowanie to część jego misji.
Nauczyciel
wie: świat składa się z 1 procenta najlepszych, 10 procent bardzo dobrych, 25
procent dobrych, potem średni, i ostatni 1 procent to…
To
porządek rzeczy i ludzi dany przez naturę, boga czy inną siłę wyższą. Równość to
komunistyczny wymysł zdeprawowanych jednostek.
Nauczyciel
wie: właściwy system ocen pozwoli podmioty posegregować według danego schematu.
Po się go tworzy.
II.
Zakwestionowano
moją podmiotowość i wskazano drogę, dzięki której mogę spróbować udowodnić moje
wartości, przydatności – nie jestem tylko odpadem, śmieciem…
Inny
wybór jest niemożliwy. Nie ma żadnej trzeciej opcji. Bunt tylko potwierdziłby,
że jestem niewychowany.
Posłuszeństwa
uczę się przy okazji. W hierarchicznym społeczeństwie to podstawowa zasada. To pierwszy
krok, aby zostać wychowanym. Akceptacja świata i znaczeń stworzonych i danych
przez edukatorów.
III.
Ukryty
program, a może nie taki ukryty – nie chodzi jedynie o zmianę nawyków
publikacyjnych. To całościowe przedefiniowanie swojej roli jako badacza,
akademika. Zmiana myślenia o tym, co jest nauką, jak się ją uprawia i kim są
koleżanki i koledzy z dziedziny i innych dziedzin.
Proste,
a może prostackie, zasady dystrybucji prestiżu. Doskonałym jest ten, kto
produkuje w jednym procencie.
- - nieoficjalnie, cheat mode: doskonałym
można zostać, gdy jest się odpowiednio politycznie czy ideologicznie ulokowanym.
Lekcja o koleżankach i kolegach:
Inni
to konkurencja, a uprawianie nauki to wyścig i bezlitosna walka o prestiż. Nic poza
tym.
To
nie są współpracownicy. To nie jest nikt, z kim bezinteresownie się dzielisz.
I
tym bardziej nie ma sensu nikogo wspierać, o ile nie daje ci to jakiś bonusów w
globalnej rywalizacji o widzialność: publikacje i cytowania.
Instytucjonalna
intensyfikacja konkurencji w dziedzinie – tylko nieliczni przetrwają.
Instytucjonalna
izolacja dyscyplin: nie współpracuj z innymi, bo nie rozliczysz publikacji.
Interdyscyplinarność?
Tak, oczywiście, pewnie, to światowe… ale w ramach jednej dyscypliny.
Lekcja o sensie pracy akademickiej:
Dyskusje
o sensie są dyskusjami sensu pozbawionymi. W prostym świecie stworzonym przez
reformistów chodzi jedynie i aż o bycie widzialnym. O zdobywanie pozycji w
rankingach wszelakich. Tylko praca posiadająca widoczność globalną zapewnioną
przez korporacje ma społeczną wartość.
Społeczna
wartość – prestiż zdobywany przez narodowych badaczy w globalnym wyścigu
szczurów staje się elementem prestiżu narodowego. Jest się czym pochwalić. A to
przecież najważniejsze jest.
Lekcja o tobie raz jeszcze:
To,
w tobie i twojej pracy istotne co daje się przełożyć na odpowiednie liczby.
Jesteś
zbędny, jesteś kosztem nieuzasadnionym, o ile nie posiadasz odpowiedniego IF.
Jesteś
nieustannie zagrożony. Cykliczne oceny przypominają: wartość twoje jest czymś
ulotnym. Niepewnym. Trzeba cięgle dbać o pozycję.
Jesteś
czymś podporządkowanym. Liczbom, woli zarządców, politycznym i korporacyjnym
interesariuszom.
Twoje praca nie jest twoja - chyba, że znajdziesz sobie finansowanie. A póki co strategia i wykonywanie poleceń. Bez gadania.
IV.
Cichną
dyskusje:
o
sensie pracy
o
samej pracy
o
reformie
o
nas samych
o
naszym miejscu w społeczeństwie
o
nasze powinności jako humanistów czy/i badaczy społecznych
o
demokracji
Za
liczbami kryje się pustka.
I
niewysłowione cierpienie.
V.
Polska
i świat się faszyzuje. Ludzkość zmierza ku ekologicznej zagładzie. A my
zastanawiamy się czy tekst został opublikowany w odpowiednio prestiżowym
czasopiśmie: górne 1% a może tylko górne 25%. A może, mamusiu, dole 1%. Społeczeństwo
wie, za co płaci.
Komentarze
Prześlij komentarz