Przejdź do głównej zawartości

Promocje




Siedzę ze znajomym. Jest pełnia lata. Palimy papierosy i się pocimy. Rozmawiamy o różnych sprawach. Normalnie, chaotycznie – dygresja za dygresją, urwane wątki, podążanie za skojarzeniami, rozkojarzenia. Mówię o blogu, że piszę i coś marudzę.

-Tu chodzi jedynie o fejm – odpowiada. – Nic więcej.

Nie wiem czy mówi o moim blogu czy ogólnie o blogach. I czy w tym ogólnie, to moja praktyka też się mieści. Czy to rzeczywiście robię z czysto narcystycznych pobudek? Radość wielka mnie ogarnia, gdy post przeczytają z cztery osoby, ktoś kliknie „lubię to” pod postem na fejsie?

Na początku, pierwszy wpis na blogu, cele zdefiniowane




Trochę się zmieniło od tego czasu. Główna idea została.

Komentować i czynić publicznym życie akademickie.

-Kogo to interesuje?- mówi inna osoba. – Garstkę ludzi. To nie jest publiczne. Daj sobie już spokój z uniwersytetem. Szkoda zdrowia, energii. I tak to sensu nie ma.

Mało co ma - myślę.

A publicznym czynimy to, co uznajemy za wartość nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Wolna myśl, czynienie świata i siebie lepszymi, relacje poza rynkiem i państwem – uniwersytet potencjalnie ma wielką wartość. Zwłaszcza, gdy stanie się powszechny i się uspołeczni.

Jest o co walczyć.

Co ma do tego blog?

W otchłaniach internetu, mrokach sieci, w nadmiarze informacji – nic nie znaczysz, nic nie znaczy.

Przyłapuję się, że przeglądam strony dotyczące promowania bloga. Stać się chociaż trochę widocznym.

Dla sławy?

Raczej dla pieniędzy. To bardziej racjonalne i zrozumiałe. Prawda?

A tak serio, to gdyby wierzyć google, to posty moje docierają do większej ilości osób, niż statystycznie artykuł naukowy. Poza tym, staram się, aby docierały do osób spoza akademii, spoza mojej bańki.

Pisząc książkę, też chciałem, aby czytano ją poza uniwersytetem. Nie dla sławy, ale dla czynienia rzeczy publicznymi.



Dla badaczy jakościowych i pedagogów krytycznych wychodzenie poza środowisko akademickie, mówienie w przestrzeni publicznej, jest bardzo ważne. Badamy i działamy nie dla punktów (te się zdobywa, aby przetrwać zły czas destrukcji 2.0). Badamy, aby prowokować dyskusje, zmianę wokół wartości i tematów, które uznajemy za społecznie ważne. Henry A.Giroux w niektórych tekstach mówi, że takie zaangażowanie jest o wiele ważniejsze niż wymyślanie kolejnych teorii, przynoszących prestiż w środowisku naukowym, ale niemającym znaczenia dla życia obywateli i obywatelek.

Bloguje nie by promować siebie, ale by przemawiać w przestrzeni publicznej. Zresztą „ja” to tylko iluzja. Chwilowe złożenie. Są ważniejsze sprawy. „Ja” to czasami tylko narzędzie do badania.
Z tego też powodu, aby promować myśl, zdecydowałem się na udział w konkursie.



Z tego powodu spamuje na różnych grupach.

Blog książkowy również jest próbą zaangażowania się w przepływ idei, prowokowania dyskusji.

Blog Wilka… trochę radości można chyba mieć. I robić czasem coś bezsensu.

Dlaczego o tym piszę?

Może żeby ułożyć sobie samemu w głowie, po co to robię. Zabiera to przecież trochę czasu.

Może jakiś/jakaś zbłąkana czytelnik/czytelniczka wejdą tutaj i zapytają sami siebie – ale o co chodzi? Co ja mam do tego? Nie jestem związana z uniwersytetem, nie zajmuję się nauką?

Pisałem, próbowałem, wyjaśnić dlaczego walka o wolny uniwersytet i wolność badań jest istotna:

Na co komu wolni akademicy. I co ma społeczeństwo z wolnych badań.



Poza tym, zmiany w uniwersytecie dotyczą nie tylko uniwersytetu – zawarta jest tam ogólna wizja jednostki, społeczeństwa i pewien system wartości. Od lat trwa transformacja całego życia społecznego według pewnej wersji neoliberalizmu (w sosie lokalnym). Uniwersytet jest tylko jednym z elementów. Najlepiej mi znanym – z doświadczeń świata pracy spoza akademii, z lektur i rozmów z innymi osobami, dostrzegam wiele podobieństw – odnośnie relacji, rozumienia siebie, sensu życia, sposobów zarządzania, sporów o inność…

Żywię nadzieje, że osoby spoza odnajdą coś wspólnego. Reforma, której pragnę, nie może ograniczyć się do uniwersytetu – w obliczu kryzysów potrzebujemy nowego świata, który możemy stworzyć jedynie wspólnie. Rozmawiając, dzieląc się problemami i wspólnie marząc.

Komentarze

  1. Dzielimy się tym, co dla nas ważne. Masz rację. Ale narcyzm też ma się u blogerów całkiem nieźle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej blogerze :)
    Warto pisać to co w duszy gra. Forsa to nie wszystko a czytelnicy od razu wyczuwają i weryfikują ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. sama spamuje ile się da i czekam na ten fejm i cash ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. I żeby to wszystko jeszcze było takie proste, jakakolwiek zmiana wymaga wysiłku,
    a komu się chce wysilać i zmieniać ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki jest idealny dron? Czy mavic-mini to odpowiednie rozwiazanie dla Ciebie? Jeśli zadajesz sobie te pytania przeczytaj nasz artykuł. Oferujemy proste i sprawne rozwiązanie i odpowiedź na twoje pytanie! Zobacz https://flyandfilm.pl/blog/czy-mavic-mini-jest-dla-ciebie-idealnym-dronem.html

    OdpowiedzUsuń
  6. RayBan, Vogue czy kwiat Polski - wspó³pracujemy z wieloma znanymi markami i firmami z ca³ego œwiata. Okulary sprzedawane przez naszych specjalistów odznaczaj¹ siê jakoœci¹ wykonania oraz profesjonalizmem!

    Moja strona : Salon Optyczny ZamoϾ

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny tekst i życzę powodzenia w pisaniu. Przy okazji zapraszam na mój blog modafinil sklep

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wpis. Dosyć nietrywialny opis zdarzeń, będę wracał!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Promo: Tomik wierszyków

  Nie cierpię tego momentu – chociaż wcześniej jawi mi się on jako radosny – gdy coś się jednak ukazuje. Wszelkie moje teksty są lepsze, gdy są schowane. Moment, gdy się ukazuję, to jakby dopiero wtedy padało na nie światło, ukazujące pełnie nędzy. Już ich nie lubię. Chciałbym znowu je schować. W mroku nabierają niesamowitych kształtów, zyskują na wartości.  

Drugi dzień na ulicach

  Dla mnie to drugi dzień na ulicy. Przed wyjściem piszemy na kartonach oraz na biało-czerwonej fladze malujemy piorun - to nowa Polska, która rodzi się z siły kobiet. A ja pierwszy raz maszeruję pod tymi kolorami. Widzę, że są też te, pod którymi zwykle chodziłem. Powiewają flagi czarne, czarno-czerwone, tęczowe, niebieskie i biało-czerwone. Ludzi jest więcej niż wczoraj. Wylewają się z placu na pobliskie chodniki. Nie tysiąc, nie dwa, nie pięć. Nie widzę początku ani końca – ostatnio ludzie bardzo polubili spacery. Zwłaszcza dziewczyny. Wyszło też sporo znajomych. Tych, co nie widziałem od dawna, starzy znajomi z czasu aktywizmu, byłe studentki, współpracownicy. Robi się rodzinnie, gdy stoimy w kilka osób snując polityczne rozważania. Później, w marszu trochę się gubimy, pochłonięci proszeniem, aby władza szybko się oddaliła i dała wszystkim spokój. Jest spokojnie, radośnie, ale też bojowo - rząd dostaje jasny przekaz, chociaż chyba ma trudności z rozumieniem. Wła

Wychowywani przez reformę

(szkic tekstu: wszelkie uwagi mile widziane) I. Wychowanie zaczyna się od zakwestionowania wartości podmiotu. Twój obecny sposób życia jest niewłaściwy – jest lokalny, kiepski – i ty sam jesteś niewidocznym, nieistotnym lokalnym bytem, który nie posiada wartości w ramach naszych maszyn liczących i oceniających. Jesteś takim bytem, bo jesteś po prostu leniwym, ociężałym balastem, pasącym się na publicznej kasie, siedzącym na etacie i obrastającym tłuszczem? Czy może po prostu zbłądziłeś, źle zostałeś wychowany, ale można ciebie jeszcze reedukować? Nauczyciel wyrozumiały nie traci nadziei – daje szansę na poprawę. Chociaż ma świadomość, że niektórzy to tylko odpady. Odsiewanie, segregowanie to część jego misji. Nauczyciel wie: świat składa się z 1 procenta najlepszych, 10 procent bardzo dobrych, 25 procent dobrych, potem średni, i ostatni 1 procent to… To porządek rzeczy i ludzi dany przez naturę, boga czy inną siłę wyższą. Równość to komunistyczny wymysł zdepra

Obserwatorzy

Top Lista Najlepsze blogi

Najlepsze Blogi
zBLOGowani.pl
Konkurs blogów pisanych sercem