Przejdź do głównej zawartości

Czego nie lubię przede wszystkim w reformie


W kampanii reklamowej może to zostało przykryte sloganami, pstrokatymi plakatami i licznymi wiecami promującymi pana  G. To jednak było obecne od samego początku. Sączyło się ropnie i podsycało pragnienia reformatorów, ich barbarzyńskie fantazje. Teraz artykuł, gdzie pan G. opisuje mokre sny – i od rana mam mdłości.

Pan dr G. mówi:

Świat akademicki boi się wpuszczenia do tego swojego zatęchłego bajorka młodych szczupaków albo i rekinów, które sobie dobrze dają radę w nauce światowej. Jest jeszcze wiele barier mentalnych, które musimy pokonać, żeby młodzi Polacy chętniej wracali do Polski” (źródło)

Pomijam fakt, że to nie bariery mentalne stanowią problem, ale po pierwsze, brak odpowiedniego finansowania, o czym już pisałem i o czym akademicy mówią od dawna. Trudno robić naukę za grosze. No tak… może to akurat bariera mentalna pana G. i innych polityków. Po drugie, ustawa raczej zniechęca do umiędzynarodowienia niż je wspiera. Taka nieudolność reformatorów.

Pan G. wytwarza bagno na uczelniach, takie formy zarządzania, które trudno uznać za wymarzone – uczelnie stają się miejsce rzeczywiście dla pensjonatów, zdolnych ignorować toksyczność transformującej się instytucji.

Toksyczność podsycana przez reformy pana G., ma częściowo swoje źródło w jego pragnieniu – pragnieniu, które legło u podstaw reformy.

Czym jest to pragnienie?

Fantazja o bezwzględnej, krwawej konkurencji, gdzie biedni rozrywani są przed drapieżniki. Okrutny spektakl walki o przetrwanie. I pogarda dla słabych.

I krew przelana oczyści instytucje. Ciała i umysły zahartują się w nieustającej walce. Na stosach trupów piąć się będziemy w rankingach. Szczupaki zaprawione w lokalnej walce, wypłyną na globalne wody siejąc terror i spustoszenie.

Przesadzam? Trudno nie dostrzec w słowach pana G. pogardy dla „słabych”. Pragnienie, aby odeszli z tego świata, bo się nie nadają, nie nadążają w marszu ku sławie. To prymitywny społeczny darwinizm. To destrukcja praktyk współpracy, tego, co wspólne, oparte na swobodnej wymianie – może dlatego też promuje się korporacje prywatyzujące wyprodukowaną wiedzę.

Duch krwawej konkurencji jest tym, co budzi mój największy opór. Reforma uczy nas przede wszystkim tego, że przetrwanie należy się najsilniejszym i najsilniejszych trzeba wspierać. Tak jak wspierano bankrutujące banki zamiast tracących domy ludzi. Listy, punkty, oceny to mechanizmy zanurzone w moralności kapitalistycznej, mające na celu nie tylko oddzielanie godnych i niegodnych przetrwania, co też uczenia nas drapieżności, bezwzględności i pogardy dla „nieudaczników”.

Zamiast świata spływającego we krwi, chciałbym widzieć świat pełen kwitnących kwiatów. Zamiast walki o przetrwanie, afirmowanie życia. Uniwersytet mógłby być jednym z takich miejsc – wspierając współpracę, solidarność, jak i troszczyć się o każde istnienie. To jednak wymagałoby zupełnie innej reformy.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Promo: Tomik wierszyków

  Nie cierpię tego momentu – chociaż wcześniej jawi mi się on jako radosny – gdy coś się jednak ukazuje. Wszelkie moje teksty są lepsze, gdy są schowane. Moment, gdy się ukazuję, to jakby dopiero wtedy padało na nie światło, ukazujące pełnie nędzy. Już ich nie lubię. Chciałbym znowu je schować. W mroku nabierają niesamowitych kształtów, zyskują na wartości.  

Drugi dzień na ulicach

  Dla mnie to drugi dzień na ulicy. Przed wyjściem piszemy na kartonach oraz na biało-czerwonej fladze malujemy piorun - to nowa Polska, która rodzi się z siły kobiet. A ja pierwszy raz maszeruję pod tymi kolorami. Widzę, że są też te, pod którymi zwykle chodziłem. Powiewają flagi czarne, czarno-czerwone, tęczowe, niebieskie i biało-czerwone. Ludzi jest więcej niż wczoraj. Wylewają się z placu na pobliskie chodniki. Nie tysiąc, nie dwa, nie pięć. Nie widzę początku ani końca – ostatnio ludzie bardzo polubili spacery. Zwłaszcza dziewczyny. Wyszło też sporo znajomych. Tych, co nie widziałem od dawna, starzy znajomi z czasu aktywizmu, byłe studentki, współpracownicy. Robi się rodzinnie, gdy stoimy w kilka osób snując polityczne rozważania. Później, w marszu trochę się gubimy, pochłonięci proszeniem, aby władza szybko się oddaliła i dała wszystkim spokój. Jest spokojnie, radośnie, ale też bojowo - rząd dostaje jasny przekaz, chociaż chyba ma trudności z rozumieniem. Wła

Wychowywani przez reformę

(szkic tekstu: wszelkie uwagi mile widziane) I. Wychowanie zaczyna się od zakwestionowania wartości podmiotu. Twój obecny sposób życia jest niewłaściwy – jest lokalny, kiepski – i ty sam jesteś niewidocznym, nieistotnym lokalnym bytem, który nie posiada wartości w ramach naszych maszyn liczących i oceniających. Jesteś takim bytem, bo jesteś po prostu leniwym, ociężałym balastem, pasącym się na publicznej kasie, siedzącym na etacie i obrastającym tłuszczem? Czy może po prostu zbłądziłeś, źle zostałeś wychowany, ale można ciebie jeszcze reedukować? Nauczyciel wyrozumiały nie traci nadziei – daje szansę na poprawę. Chociaż ma świadomość, że niektórzy to tylko odpady. Odsiewanie, segregowanie to część jego misji. Nauczyciel wie: świat składa się z 1 procenta najlepszych, 10 procent bardzo dobrych, 25 procent dobrych, potem średni, i ostatni 1 procent to… To porządek rzeczy i ludzi dany przez naturę, boga czy inną siłę wyższą. Równość to komunistyczny wymysł zdepra

Obserwatorzy

Top Lista Najlepsze blogi

Najlepsze Blogi
zBLOGowani.pl
Konkurs blogów pisanych sercem