Robię
notatki z tekstu Robin Redmon Wright – autoetnografia doświadczeń edukacji z
perspektywy członkini klasy robotniczej.
Zastanawiam
się, do jakiej ja klasy należę. Jej doświadczenia, sposób myślenia, są mi
bliskie. Odnajduję się w jej słowach – w wychowaniu poprzez kulturę popularną,
w niechęci do teorii oderwanej od życia, od tu i teraz.
Mamy
wspólne lektury.
Pytanie:
czy to wspólność klasowa, czy może raczej wynika z doświadczeń tekstu. Czytaliśmy
podobne gatunki – horror, fantastyka, pedagogika krytyczna, marksizm.
Althusser. Giroux. A potem, Ellis i autoetnografia.
I
podobne uczucia związane z byciem na uniwersytecie.
Lektury
czy klasowe pochodzenie?
Nie
jestem pewien z jakiej klasy jestem.
Jestem
z czasu przełomu – narodzin i śmierci, a także śmierci i narodzin – naznaczony wzlotem
i upadkiem.
Wright
tłumaczy wiele doświadczeń poprzez teorie. Jakby się bała w pełni oddać
autoetnografii i w niej poszukać zrozumienia siebie, świata – poprzez opowieść
nie tylko ukazać własną klasowość, ale bardziej ją wyodrębnić. Ale to właśnie
poezja pojawia się w momencie próby uporania się z konfliktem tożsamości.
Ale też pytanie - ile z jej doświadczeń jest "klasowych", a ile zależy od czegoś innego - przypadku czy lektur, miejsc zamieszkania (zależne zawsze od klasy?)...
Komentarze
Prześlij komentarz