Przejdź do głównej zawartości

O czytaniu w Akademii




Ostatnie dni były poświęcone czytaniu. Poza typowymi robotami akademickimi, które z nauką nie mają nic wspólnego (wpisy, konsultacje, odpowiadanie na mejle, szukanie kasy na publikacje, wypełnianie podań o zgodę na wyjazd i takie tam inne przyjemności), moje akademickie ja czytało. I mimo to czuło się winne.

Jesteś w pracy czy nie jesteś? pytało samo siebie. A to, co robisz, to praca, czy nie?

Książka, którą czytałem, była akademicką książką. Czytanie jej stało się nawet hiper-instrumentalne: to się przyda na zajęcia za studentami, a to do artykułu, i to się przyda, i to do tego i tamtego. Z drugiej strony czułem się jakbym poświęcał czas na coś, na co nie powinienem. Lista zadań w głowie do zrobienia na wczoraj wyła i pulsowała czerwonym światłem. Komunikat: a czy to jest do którejś z tych rzeczy? No nie. To do innych. Ich jeszcze nie ma na liście. Albo gdzieś tam, na samym dole, zadania na jutro.

 -Coś jest nie tak z nami - rozmawiam z jedną profesor z innego uniwersytetu. Nie prowincjonalnego, ale tego z pierwszej trójcy. Mówi do mnie, że to, że nie mamy czasu czytać książek jest kolejnym przejawem patologii gnębiącej szkolnictwo wyższe. I nie mówimy o kryminałach.

Literaturę tak zwaną piękną próbuję czytać przed snem. To już czas poza czasem, odrobina przyjemności, która nie musi szukać usprawiedliwienia.

Dlaczego cięgle szukam usprawiedliwienia?

Zastanawiam się dlaczego nie każde czytanie jest uznawane przeze mnie jako właściwa praca akademicka? Czy ma to związek z ocenianiem akademika? Z koncentracją na efekty, które są mierzalne, bo jakby inaczej?

Chyba tak jest. Czytanie staje się usprawiedliwione, kiedy przekłada się na inny tekst, kiedy stanowi element projektu zmierzającego do wydalenia artykułu lub książki. Każde inne jest nieuprawnione. Nie przemieniając się w coś widzialnego – w towar akademicki – jest czymś, co nie miało miejsca. Nie wpiszesz sobie do oceny okresowej pracownika. Nawet gdy opowiesz o tym co czytałeś studentom czy współpracownikom, to nie ma znaczenia. Zero punktów – zero wartości. Jesteś nierobem.

Przesadzam?

Nie jestem pewien.

W przyspieszonym życiu akademickim, nastawionym na produktywność, trudno znaleźć czas na swobodną lekturę. Ten przywilej, który kojarzył mi się z uniwersytetem, jest niemal niedostępny. Nie smakuje tekstu, ale go wykorzystuje, przedzieram, rozszarpuję, szukam kąsków do przetrawienia – ma wzmocnić mój organizm. Muszę go potem jakoś wydalić.

Utratę takiego podejścia do lektury zauważyłem podczas czytania różnych autoetnografii, zwłaszcza tych opartych na sztuce. Przyznam się, że niekiedy opowieści mnie irytowały – jak ja to wykorzystam? Jak to zacytować? Wiersz naukowy – gdzie tu dane? Porusza, inspiruje – ale niekoniecznie prowadzi do zwiększenia bibliografii. A to ważne. Niech świat wie ile czytam!

Nawet kiedy oddaję się nieinstrumentalnemu czytani, to jakoś je instrumentalnie uzasadniam. Mam wrażenie, że do pewnego doświadczania tekstu nie mam(y) już dostępu.

Komentarze

  1. Ja też często mam wyrzuty sumienia, jak robię coś,co nie jest na liście rzeczy do zrobienia "na już". Ale jakbyśmy robili tylko takie rzeczy to zrobiłoby się nudno, a przecież nie o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracuję trochę jako copywriter. Czytam więc dużo rzeczy o zarządzaniu typu Harvard Business Review. Podobno najlepiej robić listę tak: wypisać rzeczy ważne i dodać ich numerację od najważniejszej, nie wpisywać rzeczy mało ważnych, bo nie chodzi o to żeby mieć mnóstwo skreśleń. Dziennie robić 1 rzecz z tych najważniejszych i 1 z ważnych, a resztę dopiero wtedy jak starczy na nie czasu. Wymaga to pracy nad podejmowaniem decyzji. Trzeba samemu sobie odpowiedzieć na pytanie: co jest tym najważniejszym i ważnym, a co nie jest?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tej, dej.

Po nieudanych próbach poszukiwania funduszy na wydanie książki, którą stworzyli studenci w ramach edukacyjnego projektu, postanowiliśmy poszukać wsparcia bezpośrednio u ludu. tutaj link do zrzutki Dzięki za wszelkie wsparcie! Hej! Kto czytał książkę Nekrofilna produkcja akademicka , ten wie, że był pewien projekt ze studentkami i studentami. Próbujemy wydać to, co zostało wtedy stworzone. Od kilku lat. Teraz szukamy finansowania w sposób społeczny. Wiadomo, z perspektywy nowego myślenia o nauce, taka publikacja nie ma znaczenia. Dla mnie jest to ciekawy dokument. Nie ingerowałem w pojawiające się głosy. Jeszcze, co ciekawsze, niektóre autorki są dzisiaj "poważnymi" autoetnografkami publikującymi w tak zwanych topowych czasopismach. A wszystko, również moja przygoda z AE, zaczęła się od tego projektu. Edit: pojawił się wpis dotyczący naszej zrzutki: http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2019/06/jak-sobie-uzbierasz-to-wydasz.html tutaj zamieszczam komentarz: ...

Promocje

Siedzę ze znajomym. Jest pełnia lata. Palimy papierosy i się pocimy. Rozmawiamy o różnych sprawach. Normalnie, chaotycznie – dygresja za dygresją, urwane wątki, podążanie za skojarzeniami, rozkojarzenia. Mówię o blogu, że piszę i coś marudzę. -Tu chodzi jedynie o fejm – odpowiada. – Nic więcej. Nie wiem czy mówi o moim blogu czy ogólnie o blogach. I czy w tym ogólnie, to moja praktyka też się mieści. Czy to rzeczywiście robię z czysto narcystycznych pobudek? Radość wielka mnie ogarnia, gdy post przeczytają z cztery osoby, ktoś kliknie „lubię to” pod postem na fejsie? Na początku, pierwszy wpis na blogu, cele zdefiniowane Od reality show do autoetnografii Trochę się zmieniło od tego czasu. Główna idea została. Komentować i czynić publicznym życie akademickie. -Kogo to interesuje?- mówi inna osoba. – Garstkę ludzi. To nie jest publiczne. Daj sobie już spokój z uniwersytetem. Szkoda zdrowia, energii. I tak to sensu nie ma. Mało co ma - myślę. ...

Promo: Tomik wierszyków

  Nie cierpię tego momentu – chociaż wcześniej jawi mi się on jako radosny – gdy coś się jednak ukazuje. Wszelkie moje teksty są lepsze, gdy są schowane. Moment, gdy się ukazuję, to jakby dopiero wtedy padało na nie światło, ukazujące pełnie nędzy. Już ich nie lubię. Chciałbym znowu je schować. W mroku nabierają niesamowitych kształtów, zyskują na wartości.  

Obserwatorzy

Top Lista Najlepsze blogi

Najlepsze Blogi
zBLOGowani.pl
Konkurs blogów pisanych sercem